<h2>Kłamać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi…</h2><br />
Często jest tak, że gdy spotykamy jakąś osobę, nieważne, czy dziewczynę, czy chłopaka, to jesteśmy zafascynowani, zaintrygowani i chcemy ją/jego lepiej poznać. Różnie bywa z tym „lepiej” – wraz ze wzrostem długości wspólnie spędzanego czasu dowiadujemy się coraz więcej. Nie zawsze są to informacje pozytywne bądź takie, które chcielibyśmy usłyszeć. Wtedy pojawia się tendencja do „przymykania oczu” na niektóre fakty. Wolimy nie wiedzieć, że osoba X czy Y ma jakiekolwiek wady. Bo łatwiej i bezpieczniej wierzyć, że jest taka fajna, zabawna, towarzyska. Takie tendencyjne postrzeganie innych sprawia, że w rzeczywistości wcale nie poznajemy takiej osoby. Znamy kogoś, kogo sami sobie wyobrażamy. Czasem jesteśmy po prostu perfidnie okłamywani – ktoś nie mówi nam prawdy, udaje kogoś, kim nie jest. Ale jak mówią, kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później, wychodzi na jaw. I wtedy trudno o utrzymanie związku, przyjaźni czy koleżeństwa – bo zostaliśmy oszukani, czujemy się rozczarowani i najważniejsze – nadszarpnięto nasze zaufanie! <br />
<br />
<h2>Załóż, proszę – maskę!</h2><br />
<br />
Ale nie zawsze to ktoś okłamuje nas a my dajemy się okłamać. Może się zdarzyć, że swoją postawą sugerujemy, jakie informacje chcemy otrzymywać. Przypadkowo manifestujemy, że chcemy, żeby ktoś był właśnie taki, a nie inny. To znaczy, żeby zachowywał się tak, jak MY chcemy, a nie zgodnie z tym, jaki naprawdę jest. Jest to o tyle niebezpieczne, że łatwo się w tym pogubić. <br />
<br />
<h2>Na własne życzenie, ale czy na pewno ?</h2><br />
<br />
Dziewczyny chcą spotykać się z chłopakami, którzy są im wierni, kochają je, uważają za najpiękniejsze na świecie. Każdy z nas chce czuć się kochany, doceniany, trochę rozpieszczany Co jeśli zachowanie partnera świadczy o tym, że ma jeszcze kogoś (mówiąc krótko, zdradza nas), albo wcale mu na nas nie zależy (zachowuje się w sposób, który to sugeruje), ale deklaruje coś innego? Tak bywa, że jedno robimy, a drugie mówimy. <br />
Co wtedy ? Możemy trwać w takich iluzorycznych związkach żeby utrzymywać swoje dobre samopoczucie i własną samoocenę. Ale czy to na pewno tak działa? W istocie, jesteśmy wyposażeni w system, który bardzo szybko i trafnie ocenia, czy jesteśmy oszukiwani, czy też nie, tylko nie zawsze przyjmujemy to świadomie do wiadomości…<br />
<br />
Świat jest o wiele piękniejszy, a ludzie o wiele lepsi, gdy wierzymy, że nie ma zła a ludzie pozbawieni są wad. Ale nie są. Jeśli chcemy usilnie wierzyć w księcia z bajki, mężczyznę idealnego, to przeżyjemy wielkie, bolesne rozczarowanie. Bo ideałów nie ma, ale są wady – różnego kalibru. Życie z księciem z bajki pewnie jest cudowne, dopóki nie okaże się, jaka z niego żaba…Może lepiej stawiać sprawę jasno, otwarcie mówić o ciemnych stronach naszych charakterów. W ten sposób okazujemy szacunek innym ludziom. I jesteśmy odpowiedzialni. Osoba okłamywana (lub taka, która sama prosi się, żeby tworzyć dla niej wyidealizowany obraz siebie) po fakcie czuje się oszukana. Odpowiedzialność za siebie i innych wymaga, aby pokazywać swoje prawdziwe ja. <br />
Tak sobie myślę, że często wady, których się wstydzimy, rzeczy, których w sobie nie lubimy (i nie chcemy, by inni o nas wiedzieli) można wykorzystać na swoją korzyść! Brzmi paradoksalnie? Trochę tak, ale… jesteś nerwuską? Albo masz huśtawki nastrojów? Często się denerwujesz albo płaczesz? Albo cokolwiek innego, ale nie chcesz, by ktoś o tym wiedział. A czemu nie? Te cechy nadają kolorytu Twojej osobowości! Nie mówię tutaj o tym, żeby bez zahamowań wyrażać własne emocje i uczucia. Ale czasem lepiej być uczciwą złośnicą niż męczyć się w skórze, która do nas nie pasuje!<br />