Zaloguj się✗ Zamknij
gaabryskaaa
0 złotych żetonów na koncie
190 pkt na koncie
Dodaj do czarnej listy
Przyjaciele (0)
Wyślij wiadomość
Polecamy
Uczucia:
Piękno:
Rozrywka:
Pozostałe:
gaabryskaaa
W serwisie od 2936 dni , ostatni raz 05 wrzesień 2017
Moje odpowiedzi (54)
Z jakiego powodu mógł mi się obniżyć poziom...
W Seks od gaabryskaaa, 2017-08-20 16:23:12, 3 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Ja wiem, że odczuwanie ochoty na seks jest normalne ale dlaczego, gdy już dochodzi do seksu to mi się jakoś odechciewa tego? Przez to moje nastawienie to i orgazmu nie dostaje takiego jak wcześniej. Ja nie chcę tak. Chcę żeby było tak jak wcześniej, zmieniło mi się to w przeciągu kilku miesięcy. Najpierw miałam popęd stosunkowo "normalny" (jeśli można powiedzieć, że jakikolwiek popęd seksualny jest nienormalny), odczuwałam ochote na seks, dochodziłam itd, potem też było ok, ale ten popęd był wzmożony, to był ten czas, gdy codziennie mi się chciało, na niewielu rzeczach mogłam się skupić, bo myślałam o seksie, a teraz tak na dobrą sprawę seks nie odgrywa dla mnie jakiejś ważnej roli w życiu, tak jak wcześniej, tym bardziej że mam z kim ten seks uprawiać, więc powinno mi się chcieć przed seksem jak i w trakcie, a mi w trakcie napięcie, ochota na seks przechodzi. Mogą to być jakieś wahania hormonalne?Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-09 22:00:47, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Kocham go głównie za wygląd, ale za niektóry cechy charakteru także, nie potrafię kochać go za wszystko przez jego zachowanie.Nie, nie każdy boi się śmierci. Śmierć jest nieunikniona u każdego więc nie ma czego się bać, każdy kiedyś umrze, więc im szybciej pogodzi się z motywem śmierci obecnym w życiu każdego tym lepiej dla niego, a jeśli nie potrafi tego zrozumieć to takiej osobie mogę polecić wizytę u psychologa.
Jeśli tak każdy miałby sam sobie radzić ze swoimi problemami to psycholodzy nie mieliby co robić, a jednak mają, dużo osób chodzi do psychologów po wsparcie psychiczne. Nie każdy ma psychikę ze stali, że sobie ze wszystkim radzi psychicznie. A ten co się boi śmierci tym bardziej tej psychiki mocnej nie ma.
Póki co nie zamierzam iść do lekarza po antydepresanty, radzę sobie lekami uspokajającymi.
Jeśli dla ciebie bzdurą, kłamstwem, kitem jest mówienie, że żyje się dla siebie, nie dla innych, że to siebie powinno się traktować jako numer jeden, a nie innych no to sorry, ale wole słuchać takich "kłamstw" niż żyć całe życie dla innych, nie dla siebie i nic nie mieć z tego życia, być na "uwięzi" innych, spełniać wszystkie oczekiwania innych, zatracać siebie, własne ja dla innych. Nie, dzięki za takie życie.
Ja się mogę gubić w pisaniu przez mętlik w głowie, ale przynajmniej nie robię błędów w pisowni i pisze tak, że każdy mnie może zrozumieć, ja ciebie niestety nie w każdym momencie rozumiem.
Nie przeszkadza mi uprzejmość u faceta, przeszkadza mi gdy tej uprzejmości jest za dużo, wszystko wtedy staje się takie sztuczne, ja nie umiem być sobą przy takiej osobie. Uprzejmość u faceta ok, ale nie do przesady, bo to przestaje być wtedy fajne tylko wkurzające się staje.
Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-08 17:38:32, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Ludzie są słabsi psychicznie teraz niż kiedyś byli. Kiedyś to nie było czasu na sentymenty, użalanie się nad swoim życiem, bo trzeba było na wszystko pracować i nie marudzić, że są takie a nie inne czasy, a teraz tak na dobrą sprawę z rzeczy materialnych ludzie mogą mieć wszystko, ale to nie zastąpi obecności drugiego człowieka przy sobie. Mężczyźni chorują jeśli chodzi o psychike, ale mam wrażenie że są mocniejsi psychicznie więc lepiej sobie radzą niż kobiety, chyba rzadziej niż kobiety wybierają się do psychologów, bo nie wiem, może to jakaś ujma na honorze dla nich, według tej psycholog dużo mężczyzn, gdy sobie nie radzą z życiem psychicznie to uciekają w sport, bo to dodaje im takiej siły psychicznej.Podobno nikt chory, ktoś z zaburzeniami psychiki nie przyzna innym racji, kto mówi że ta osoba jest chora. Znam osobę, która na prawdę ma chorobę psychiczną, rozdwojenie jaźni, swoje manie, schizy, wszyscy lekarze, psychiatrzy i psycholodzy, u których był mówią, że ma mocno chorą psychikę, a on tym ludziom co mówią mu, że jest chory mówi, ze to oni są chorzy, nie on, on jest zdrowy, to wszyscy dokoła potrzebują opieki psychiatry, a najlepiej to leczenia w zakładzie psychiatrycznym, a tak naprawdę to on tego potrzebuje, ale on ma inne zdanie.
Jak mi w życiu pomoże ta psycholog to dobrze, a jak nie to może przynajmniej dzięki spotkaniom z nią zalicze egzamin z psychologii.
Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-08 16:40:54, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Miało być napisane tak, że mój chłopak nie jest kompletnym idiotą, dlatego jest mi go szkoda. Zostawić go i mu nie pomóc.Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-08 16:31:52, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Ten wypadek (który mi opisała jak przebiegł) miała z 10 lat temu, jak nie więcej, babka w tej chwili jest po 50-tce, ma pewnie z 53 lata, albo trochę więcej. Już w takim mocno dorosłym wieku studiowała w Polsce, wcześniej 25 lat zyła w USA, musiała wrócić do Polski, bo ojciec dostał udaru, wyladował na wózku, wszystko ona musiala przy nim robić, bo matka się do niczego nie nadawała, bo całe życie wszystko było na głowie ojca. Po tym wszystkim miała depresje, zaczęła studia w Polsce, żeby tu prace podjąć, chodziła na te wykłady, ale nic do niej nie docierało, w ogóle nie pochłaniała wiedzy, bo miała zajętą głowę ojcem i innymi swoimi problemami, poza uczelnią udzielała korepetycji dzieciom, młodzieży i biznesmenom z angielskiego. Nie wiem jakie studia kończyła, ald po nich ma uprawnienia do bycia nauczycielem j.angielskiego i psychologiem, jest jednym i drugim. Nie mam pewności co do wiarygodności tego wypadku, ale mówiła mi że przez to ma problemy z kręgosłupem, nie może przez to uprawiać sportu, który pomaga w pozbyciu się doła, pokazywała mi jak na prawej ręce ma blizny po szwach, mięśnie sobie poprzecinała w tym wypadku czy jakoś tak. Mi się wydaję, że ona mi tyle o sobie powiedziała, żebym i ja się odtworzyła przed nią, żebym jej zaufała czy coś, albo po to żeby mi pokazać, że nie tylko mi się w życiu nie układa, że są ludzie, którzy gorzej dostali po tyłku od życia, a mimo to ogarnęli się i są szczęśliwi. A ojcu tak pomogła załatwiając rehabilitacje, że od kilku lat jeździ autem i normalnie żyje tak jak żył przed udarem. Na pierwszym roku studiów miałam elementy psychologii, niestety oblałam egzamin i mam w wakacje poprawke. Mimo tego co ona mi powiedziała ja nadal nie uważam żebym była chora, a moim głównym problemem w życiu jest chłopak, któremu staram się pomóc, bo on jest jakimś kompletnym idiotą, dałoby się coś z niego wykrzesać.Nie ma co porównywać tego co było kilkadziesiat lat temu, wtedy to kobiety miały znikome znaczenie dla społeczeństwa, miały życ tylko dla męża i dzieci, nie dla siebie, każda tak musiała życ, a ta co się sprzeciwiała temu systemowi była najgorsza na świecie, więc o jakiej depresji mowa? Baby nie były oświecone że mają prawo żyć tak jak one chcą a nie ich chłopy, tak było pewnie więcej niż 30 lat temu ale nie ważne. No i fakt jest taki, że ludzie są teraz mnuej odporni psychicznie, słabi, no i ja wiem, że do takich ludzi należe, z wieloma rzeczami nie daję dobir psychicznie rady.
Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-08 13:57:46, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Też się zdziwiłam jak mi powiedziała, że mam depresje, dobra mam problemy w życiu, mam gorsze dni, ale to jak każdy. Mam jakieś złe przeświadczenia, doświadczenia życiowe. To nie jest tak, że ona nic o mnie nie wie, wie bardzo ważną rzecz, o bardzo ważnym wydarzeniu w moim życiu po którym się trochę podłamałam i zaczynam się trochę ogarniać po tym, ale znowuż od najbliższej mi osoby poza rodziną czyt. chłopak nie mam wsparcia, tylko takie swoje koło, w którym on mnie zamyka, żebym była tylko dla niego, przez co ja nie mam możliwości zajęcia się sobą, swoim rozwojem, swoją psychiką. Jak ktoś potrzebuje jakiekolwiek pomocy czy to z rodziny czy coś to ja muszę być na każde ich zawołanie, mam rzucić wszystkie swoje obowiązki, bo mam być na już, bo inaczej jest gadanie, że jestem złą córką/wnuczką itd. Tłumaczyła mi taki proces wpływania innych ludzi na daną osobę. Jak dane grupy społeczne typu rodzina, znajomi mogą "zamknąć" kogoś w swoim kręgu, to sprawia że ta osoba zamyka się na innych i tylko trzymała się "swoich" ludzi. A to powinno być tak, że ja dla siebie powinnam być najważniejsza, na pierwszym miejscu ja, moje zainteresowania, praca, szkoła, mój rozwój intelektualny, a później rodzina, znajomi, chłopak, że jak się pomaga innym to się dostaje takiego kopniaka w tyłek do działania, ma się motywacje, jest się szczęśliwym, ja pomogę komuś, ten ktoś mi się odwdzięczy tym samym, że to bardzo zaściśla relacje z rodziną, przyjaciółmi, chłopakiem itd, ale to nie zmienia faktu, że nadal jest się odrębną jednostką i samemu decyduję się o swoim życiu. A z tym nie przywiązywaniem się do ludzi chodziło jej pewnie o to, że jak w trakcie życia poznaje się znajomych, chłopaka itd to żeby nie oddawać całej siebie temu komuś, nie mówić o wszystkim, żeby pewne rzeczy zachować tylko dla siebie, bo nie wiadomo ile jeszcze dany znajomy tym znajomym będzie, ile jeszcze chłopak będzie tym chłopakiem. Żeby nie uzależniać swojego życia od innej osoby, umieć bez tej osoby żyć, jak związek się rozpadnie, jak jakaś znajomosć się wykruszy, żeby wtedy podnieść głowę, uśmiechnąć się i iść dalej bez tej osoby, żeby być szczęśliwym samym ze sobą, bo życie ma się tylko jedno i żyje się dla siebie, nie dla innych. Elementy psychologii są związane z moim przyszłym zawodem, o którym ona wie i jeśli to co ona mi tłumaczy nie zastosuje do swojego życia to na pewno przyda mi się to w zawodzie. I to nie jest do końca tak, że ona nic o mnie nie wie, a wszystko tylko czyta z moich oczu. O najważniejszej rzeczy wie, o mechaniźmie wpływania innych na daną osobę mówiła mi dlatego, bo sama żyła w takiej matni, tylko dla innych, nie dla siebie, chodziła zamyślona, myślami zupełnie gdzie indziej i dlatego miała ten wypadek, po którym zrozumiała że musi zacząć żyć dla siebie, bo nigdy nie wiadomo kiedy się zejdzie z tego świata, życie ucieka, lata lecą, nigdy już nie będzie się tak młodym jak teraz (akurat w moim przypadku). Mówiła mi to wszystko, bo sama podobnie żyła. Pytała się też jak z moją pamięcią, koncentracją, czy już mam problemy z pamięcią, koncetracją czy jeszcze nie, to powiedziałam jej, że mam, no bo faktycznie zapominam, jak coś czytam to muszę na głos, czasami 3 razy pod rząd, bo nie mogę się skoncetrować na tekście czytanym, bo mam myśli zawalone chłopakiem i innymi problemami, a nie tym co aktualnie robię. No to powiedziała, że już nie jest najlepiej ze mną i nie wiadomo czy sobie poradzę sama bez leków i lekarza. Mówiła mi też abym sobie poczytała o technikach samo konfirmacji, wyskoczyło mi info o bierzmowaniu, jak dopisałam "psychologia" to wyszło chyba to o czym ona mówiła, wyskoczyły mi hasła "efekt potwierdzenia, błąd konfirmacji, strategia konfirmacyjna", czytałam trochę o tym, ale przez te moje problemy z koncentracją nie bardzo mogę to pojąc, ale wydaję mi się, że to jest ocenianie kogoś, kogoś życia na podstawie czyjeś postawy ciała, na zasadzie postawienia hipotezy, że im bardziej człowiek się stara, aby ukryć to jak mu się powodzi bądź nie powodzi to tym bardziej widać po człowieku jak jest naprawdę.Też mi tłumaczyła, że małe czyny najbardziej cieszą, że np w autobusie ustąpienie miejsca starszej pani sprawi, że będziemy szczęśliwi do końca dnia i dostaniemy motywacji do życia bo komuś pomogliśmy.
A co do tego chłopaka, to ja jestem z takim, który nie bardzo się stara, chce żebym była tylko dla niego, zrywałam z nim, wracałam do niego, w między czasie byłam z tym inteligetniejszym, co mnie tak traktował nad wyraz dobrze, ale z nim zerwałam i enty raz wróciłam do tego poprzedniego. Jak mam go dość już tak psychicznie to z nim zrywam, jak się trochę odregeneruję to do niego wracam, bo zaczynam mieć nadzieje, że może się zmieni w końcu za moja pomocą, albo sam zrozumie swoje zachowanie i się zmieni.
Czytałam o tej "lekkiej depresji" i to się nazywa dystymia, łagodniejsza wersja depresji choć bywa cięższa w rozpoznaniu i zwalczeniu, że ludzie nawet nie wiedzą, że coś takiego jest i że coś takiego mają. Czytałam objawy tej choroby i od pewnego czasu zauważyłam niektóre z nich u siebie.
Pewnie jeszcze coś chciałam napisać, ale zapomniałam przez natłok myśli. Choć i tak się rozpisałam a i jeszcze co do odpłatności, w wakacje ma luźniejszy czas, bo ludzie wyjeżdżają. Siedziała ze mną 3 godziny czy nawet 3,5 godziny, a wzięła tak jak za godzinę terapii, więc to nie jest tak, że zależy jej na hajsie, widać po niej, że uwielbiam pomagać ludziom zwłaszcza, że sama miała depresje, przez którą 3 lata swojego życia zmarnowała.
Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-07 22:46:18, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Ona nie miala depresji przez ten wypadek tylko zupełnie z innego powodu, w trakcie tej depresji miala ten wypadek i dopiero wtedy zorientowała się, że coś jest nie tak. Każdy kiedyś umrze więc nie sądzę, że po psychologii bałaby się śmierci.Przecież ja nie napisałam że kocham chłopaka tylko za wygląd.
Tak zupełnie przypadkiem miałam okazję...
W Zdrowie od gaabryskaaa, 2017-07-07 21:46:19, 14 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Chodzi mi o to, że nie powiedziałam jej o tym jakiego mam chłopaka, że jestem od niego zależna, że przez to nic nie mogę w sobie zmienić i wykonać to co mi zaleciła, a nie powiedziałam jen, bo po pierwsze nie zapytała, a po drugie nie lubię tak się otwierać przed kompletnie obcymi mi ludźmi. Ona o mnie się dowiedziała od takiej mojej znajomej więc najprawdopodobniej ta moja znajoma coś więcej powiedziała jej o mnie.Tzn nie wiem czy mi to pomaga, bo ona mi tylko tłumaczyła jak otoczenie może wywierać wpływ na innych, co powinno być dla mnie priorytetem itd. Jeśli jest psychologiem to na studiach na pewno uczyła się o mowie ciała itd, już nie pierwsza osoba powiedziała mi, że po oczach widać, że jestem zmęczona życiem, że nie mam siły żyć itd. Na pierwszej rozmowie trochę jej powiedziałam o sobie, ale nie zagłębiałam się w szczegóły, ja nie lubię za bardzo opowiadać ludziom o swoich problemach, tylko o tych przyjemnych rzeczach mówię, powiedziała że jestem taka zablokowana w sobie, pewnie przez to, że niezbyt ochoczo mówię o sobie.
Uwielbiam tatuaże, póki co nie mam ani jednego,...
W Ciekawostki od gaabryskaaa, 2017-07-01 16:37:31, 2 odp
gaabryskaaa odpowiada:
A skąd wiesz, że te tatuaże nie będą miały dla mnie żadnego znaczenia? A może ja chce mieć tatuaż o danym wzorze dlatego bo mi się podoba? Nie patrzę na mode w sprawie tatuaży, już pomijając to, że moda na różne motywy nie przemija.To wiadome, ze podczas tatuowania muszę byc wydepilowana, chodzi mi bardziej o odrastanie włosów i dalszej depilacji woskiem.
Nie znam przyszłości, nie wiem czy z nim będę za tydzień, a co dopiero za kilka miesięcy. Czyli jak ja podejmę decyzję, że chcę sypiać z nim i przyjacielem to on ma to zaakceptować, bo taką decyzję podjęłam? Jestem z nim więc "coś" do powiedzenia w sprawie mojego ciała ma, co innego gdyby mnie poznał już wytatuowaną, to mógłby stwierdzić czy mu się podobam czy nie, czy chce ze mną być czy nie, teraz jest ze mną więc muszę się z nim liczyć z jednej strony, a z drugiej bardzo chce te tatuaże.
Z piątku na sobote byłam z moim chłopakiem na...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-06-26 07:52:39, 8 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Wątpię że żałuje, na trzeźwo tez potrafi swoje powiedzieć, może z tą różnicą że nie robi takiego cyrku. Jakbym mu postawiła takie ultimatum to podejrzewan że machnąłby ręką na to, bo on nie lubi się starać, latać za kimś, prosić, co nie musi oznaczać, ze mu nie zależy, no bo widać, dobitnie pokazuje, że jest o mnie zazdrosny.Z piątku na sobote byłam z moim chłopakiem na...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-06-25 18:02:01, 8 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Jak go poznałam to miał 17 lat więc nie oczekiwałam dojrzałego zachowania. Teraz ma prawie te 20 lat i też cudów nie oczekuje, bo to chłopak, psychicznie wolniej dojrzewa. Jak zacznie mnie "niszczyć" fizycznie to wtedy zastanowie się co z tym zrobić.Z piątku na sobote byłam z moim chłopakiem na...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-06-25 17:12:53, 8 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość, bo nawet narzeczeństwem nie jesteśmy, tylko parą. No i może on się jeszcze zmieni, za 5 miesięcy skończy 20 lat, może ma szanse się jeszcze jakoś ogarnąć, bo przecież jak będzie taki jak jest to żadna z nim długo nie wytrzyma więc będzie musiał się zmienić, chyba że będzie w samych przelotnych związkach, w młodości to może dobre rozwiązanie, ale na starość to już kiepskie.Z piątku na sobote byłam z moim chłopakiem na...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-06-25 15:38:14, 8 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Ale to chyba nie jest tak, że jak proszę o pomoc, o wyrażenia swojego zdania na jakiś temat to muszę tak postąpić, ktoś mi coś poradzi, a ja mam prawo zadecydować jak postapie, czy posłucham innych czy nie. Poprzednim razem jak ktoś mi poradził, ze powinnam sie wstrzymać ze wspólnym zamieszkaniem z chłopakiem do momentu, aż nie dostanie stałej umowy o prace to czekam do września i wtedy podejme decyzje w tej sprawie.Nie tkwie w toksycznym związku, ja do niego wracam, bo sama tego chcę, to nie jest tak, ze on mnie na siłe przy sobie trzyma czy zmusza do czegokolwiek. Wszystko robię dobrowolnie. Jakbym miał się słuchać rodziców z kim mogę być to do tej pory nie miałabym żadnego chłopaka. Akurat w tym przypadku to nie mam żadnego wytłumaczenia na jego zachowanie i serio nie wiem co mam zrobić. On w tym roku skończy 20 lat, jak ja takiemu chłopowi mogę cokolwiek przemówić do rozumu? Jak on nawet słowa swoich rodziców ma gdzieś to wyobrażasz sobie, że swojej dziewczyny się posłucha jak mu powiem "nie pij", albo "już dość picia"? Ja jestem bezradna względem niego, nie umiem sama sobie z nim poradzić, ale rozumiem, że ty byś wszystko załatwiła szczerą rozmową, tyle że ja nie jedną szczerą rozmowę z nim przeprowadziłam, podczas której albo to on przejmuje stery albo po prostu śmieje się.
Pisałam tu już kilka razy o chłopaku, z...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-06-12 19:06:45, 2 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Jeśli chodzi o to jego krzyczenie to obawiam się tego tylko ze względu na sąsiadów, ja się nie przejmuję tym że on sobie na mnie pokrzyczy.Tkwię w związku, w którym nie czuję się...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-05-22 22:37:36, 10 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Nie interesuje mnie czy ty jesteś w związku i z jakim stażem, nie musisz się tym chwalić. Tylko zanim zaczniesz doradzać komuś życie w pojedynkę to najpierw sama tak pożyj i ciekawe czy dla ciebie będzie to takoe super, fajne, przyjemne. Gdzieś mam potrzeby innych, skupiam się tylko na swoich potrzebach. Gdybym była aseksualna to nie potrzebowałabym chłopaka, bo niby do jakiego celu, jeśli nie odczuwałabym potrzeb cielesnych? Jednak jestem osobą normalną, normalnie postrzegającą swoją seksualność więc to oczywiste, że chcę zaspokajać swoje potrzeby, jestem za młoda by żyć samej i nie korzystać z życia w 100%, nie czerpać przyjemności z tego z czego mogę. Moja samoocena jest taka sama bez względu na to czy ja z kimś jestem czy nie, nie dowartościowuje się tym, że kogokolwiek mam. Moja samoocena ma się dobrze nawet i bez partnera.Skoro taka głupia zasada to po co mam na nią patrzeć i się tym sugerować, kierować w życiu? Głupimi zasadami?
A skąd wiesz, że w moim aktualnym związku tylko ja zaspokajam swoje potrzeby "wykorzystując" chłopaka, a jego potrzeby olewam? Nie postępuję tak. Już chyba gorzej niż było i jest być nie może więc nie boję się tego co mnie może spotkać.
Tkwię w związku, w którym nie czuję się...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-05-22 21:06:37, 10 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Jeśli według ciebie bycie wolną a nie w związku jest takie super to sobie bądź w takim stanie, mnie męczy to gdy jestem sama, bo potrzebuję kogoś mieć, do kogo się przytulić czy coś więcej, jestem człowiekiem i mam swoje potrzeby jak każdy. Jak mam myśleć szerzej w temacie moich uczuć? Co to zmieni?Tkwię w związku, w którym nie czuję się...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-05-22 19:16:42, 10 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Chodziło mi o to, że jestem taka "rozsypana" uczuciowo. Z jednej strony potrzebuję mieć chłopaka, z kimś byc, z drugiej strony na tę chwilę nie potrafię się zakochać w nim, ani w żadnym innym, bo kocham innego, z którym już nie jestem, ale jak byłam to wiele razy przez niego cierpiałam, teraz ktoś inny cierpi przeze mnie, w sumie to jeszcze nie cierpi, bo o niczym nie wie. To wszystko przez to, ze ja nienawidze być sama.Czy jest sens wchodzenia w relacje opierającą...
W Seks od gaabryskaaa, 2017-05-22 17:30:22, 7 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Nie weszłabym w taki układ jednocześnie będąc w związku. A jakbym była wolna to też takie nie do końca łatwe, bo boję się że emocjonalnie, uczuciowo jeszcze bardziej bym się wkręciła w takim układzie.Tkwię w związku, w którym nie czuję się...
W Pomocy od gaabryskaaa, 2017-05-22 17:16:03, 10 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Jestem z nim i nie jest mi dobrze mimo, że on się stara, bo kocham innego. Jakbym zerwała z nim to on i ja byśmy cierpieli. Ludzie którzy natrafiają na mnie w swoim życiu nie mają źle, nikogo świadomie i z premedytacją nie ranię.Czy jest sens wchodzenia w relacje opierającą...
W Seks od gaabryskaaa, 2017-05-16 20:53:25, 7 odp
gaabryskaaa odpowiada:
Nie chodziło mi o to, żeby być z obecnym partnerem i spotykać się z byłym, w żadnym wypadku. Tylko żeby zerwać z obecnym i teoretycznie być wolną, ale spotykać się z byłym. Jak nie weszłabym z nim ponownie w taki "normalny" związek tylko bylibyśmy w wolnym związku, a w takim związku nie miałby prawa mnie kontrolować, ani ja go. A przynajmniej ja tak pojmuje wolne związki. Chyba lepszy taki związek z kimś do kogo coś czuję niż normalny związek z kimś kogo nie kocham, według mnie bardziej siebie nie szanuję sypiając z kimś kogo nie kocham niż wracając do byłego dla samego seksu. Ale i tak się jeszcze zastanawiam nad tym wszystkim, nad obecnym związkiem, jego sensem, nad wejściem w relację opierającą się na samym seksie z byłym. W przypadku byłego wchodzi też aspekt przywiązania emocjonalnego, uczuć. No i nie wiem czy nie przeszkadzałoby mi prowadzone życie erotyczne poza mną mojego byłego chłopaka. Takie uroki wolnego związku, że oboje poza sobą moglibyśmy sypiać sobie z kim chcemy, ja nie sądzę, żebym poza nim miała innego, ale jakby nie patrzeć oboje mielibyśmy do tego prawo, to że ja bym z niego nie korzystała to nie znaczy, że on by tego nie robił. Nie kieruje sie w życiu jakimiś zasadami. Jeśli z kimś lubię coś robić, ale tak na ogół jesteśmy skrajnie różnymi osobami, o różnych poglądach to też powinnam z taką osobą zerwać kontakt, bo dogadujemy się tylko w jednej jedynej kwestii, czynności? Nigdy nie pozwoliłam na to, żeby były zrobił coś wbrew mnie, mojej woli, podczas najgorszej kłótni nigdy nie podniósł na mnie ręki, krzyki, wyzwiska padały z obu stron, ale nic poza tym. Jeśli zabronił mi iść na imprezę to na nią nie szłam, bo na kompromis nie dało się pójść, żeby on np poszedł ze mną, ale on nigdy nie chciał, bo nie lubi moich znajomych, nie lubi imprez w klubach, ja to rozumiałam i odpuszczałam sobie tę imprezę. Nie potrzebuję czuć się panią, władczynią swojego związku i zawsze stawiać na swoim, zawsze to ja próbuję dojść do kompromisów, a jak się nie da to odpuszczam i to jest oznaka tego, że były mnie nie szanował, a ja mu na to pozwalałam? Chociaż nawet jak nie poszłam na tę imprezę i tak była kłótnia, bo na pewno na niej byłam, a teraz kłamie, on taki jest i ja nie jestem w stanie go zmienić, ale będąc z nim we wspomnianym układzie myślę że takich kłótni by nie było, bo spotkania z nim, a moje życie prywatne to byłyby dwie oddzielne sfery, on nie mógłby (teoretycznie) wtrącać się w moje życie, a ja cieszyłabym się, że mogę się z nim widywać, spędzać fajnie czas bez tych kłótni.