Ostatnio coraz częściej się zastanawiam czy po...

prostu rzucić to życie w cholerę i iść się powiesić lub poderżnąć sobie gardło nożem. Wiem, wiem, zapewne zaraz otrzymam typowe komentarze, typu "a idź się zabij", jednak jeśli ktoś chce mnie wysłuchać, to zapraszam do wysłuchania monologu... Moje życie od zawsze to koszmar. Napatrzyłam się na różne okropieństwa, bestialstwa, miałam pecha do ludzi. Kilka razy widziałam śmierć na własne oczy... I tyle samo razy uniknęłam śmierci, aż poczułam się nieśmiertelna. Jakby chcieli mnie tu trzymać na siłę, a ja już po prostu nie mogę. Chcę być wolna... Nie mam już żadnej rodziny, zostałam poczęści wyklęta, bo jestem nienormalna i dobrze o tym wiem. Schizofrenia, depresja przewlekła... Z tym musiałam się zmagać od dziecka... Wtedy myślałam, że mam jakieś magiczne dary. Wspierają mnie dwie przyjaciółki i paru dobrych znajomych i to tyle... Ale nie mogę ich non stop obarczać moimi schizami i dziwnymi zachowaniami. Cały czas się załamuję... Od wczoraj płaczę cały czas. Już naprawdę tak nie mam ochoty żyć. Odeszłabym do moich najlepszych świętej pamięci przyjaciół i rodziny, którą kiedyś tak kochałam. A teraz nie ma nikogo... To jest jakiś koszmar. Codziennie zasypiam nad ranem. Nawet psychotropy już na mnie nie działają, a biorę tak silne leki. Szczerze - trzymam się jeszcze dzięki temu, że nie zdałam... Tak, ale prawie w tamtym roku szkolnym trafiłam na oddział psychiatryczny, bo nie dawałam sobie rady z życiem i ogólnie z codziennym funkcjonowaniem. W szkole mam jeszcze nauczycieli, którzy mnie wspierają... Ogólnie dostałam nauczanie indywidualne w szkole. Ostatnio tak bardzo załamała mnie informacja, że nauczycielka, która przez trzy lata uczyła mnie mojego ukochanego przedmiotu, z którym wiążę swoją przyszłość, nie będzie mnie już uczyć, bo w tym roku już nie prowadzi zajęć indywidualnych... Prawie przez to zeszłam na zawał, bo ona mnie tak wspierała przez te wszystkie lata... Obawiam się, że ma mnie dość.. Ale zawsze mnie lubiła, nawet bardzo... Ja nie wiem co mam zrobić, bo jej tak bardzo potrzebuję. Nawet jej uśmiech dodaje mi otuchy na kolejny dzień... Chyba dzięki niej nie wywalili mnie jeszcze ze szkoły, bo dyrekcja to już mi nawet dzień dobry nie odpowiada. Kurde, naprawdę nie wiem jak odzyskać moją historyczkę... Ja jestem zagłupia, aby podejść do niej i tak po prostu porozmawiać... Boję się... A czego ja się aktualnie nie boję... Wszystkiego się boję... To jest taka rozpacz i tak wielki ból. Ja już naprawdę ledwo żyję... Już na nic nie mam ochoty... Tak bardzo boję się, że wywalę się tuż na starcie. Nawet na tych lekcjach cała się trzęsę, kartki nawet ledwo trzymam. Czuję się coraz bardziej samotna i oddalona od rzeczywistości. Tak naprawdę trzymają mnie tutaj tylko ci, którzy mają w sobie jakąś wielką wartość. Ile razy moja historyczka uratowała mnie od śmierci... Proszę Was... Ja nie wiem co mam zrobić. Ja już chyba kompletnie zwariowałam... I ta bezsenność. Ja praktycznie już nie zasypiam, ewentualnie rano na godzinę czy dwie. Ludzie się ze mnie śmieją, że ćpam. Nawet nauczyciele czasami to sugerują. Dziwne, że jest ze mną tak źle, a biorę tak mocne leki. Wizytę u psychiatry mam dopiero w drugim tygodniu października. Niby obiecałam psychiatrze, że nic sobie nie zrobię, ale ja już czasem nie mogę się powstrzymać. Muszę chować przed sobą ostre przedmioty czy jakieś sentymentalne rzeczy, żeby nie odwalać. Paranoja... Kto by chciał tak żyć? Wiecie jak to ciężko... Jak codziennie odczuwa się pewnien brak... Praktycznie wszystkie najważniejsze osoby w moim życiu już nie żyją... Wszyscy, których szczerze kiedykolwiek kochałam... A ja tak chcę do nich odejść. Chcę wrócić do domu, tak bardzo... Chciałabym o tym wszystkim opowiedzieć mojej historyczce, ale się boję, zresztą aż mi głupio jej tak opowiadać o moich lękach i paranojach... Teraz często mi się śni jak idę do lasu z przyjaciółką się powiesić na takim gigantycznym modrzewiu i po tym jesteśmy wiecznie wolne w innym świecie... Tak się boję... Pomóżcie, doradźcie mi, eh, cokolwiek... Tak, to już desperacja... Przepraszam za litanię i dziękuję za wszystkie pomocne komentarze...

Odpowiedź

NAJLEPSZA ODPOWIEDŹ

sinnera 2017-02-09 17:48:38

+15
blackfore...
-30

Tyle osób widziało i nikt nie odpowiedział?? Ja pierdziele co za znieczulica... Widze, ze spoznilam sie dwa lata no ale... Jesli to jeszcze mozliwe to porozmawiaj z ta nauczycielka, na pewno cie zrozumie, a jesli chodzi o sprawe zycia to uwazam, ze powinnas jeszcze troche je przetrzymac. Mnie na przyklad trzyma to, ze mam marzenie, w ktorego realizacje nie bardzo wierze, bo nawet nie mam warunkow, ale mam caly czas nadzieje, ze kiedys cos w tym kierunku mi sie uda zrobic. Nawet male marzenie, drobny cel moga duzo dac. Codzienna walka o nie. Moj brat choruje na schizofrenie i przygladalam sie jego chorobie od malego. To straszne, ale mnie zawsze ciekawilo. Nie przestawaj chodzic do psychiatry. Z wszystkim mozna sobie poradzic. Wychodz jak najwiecej z przyjaciolmi, kazdego dnia poznawaj ich na nowo i poznawaj rowniez siebie. To moze okazac sie interesujace, gdy zauwazysz jak sie zmieniasz, jaka osoba sie stajesz... Nie mam pojecia czy moja wypowiedz ma chociaz troche sensu, ale jestem na prawde kiepska w radzeniu. Ale nie potrafie przejsc obojetnie przy problemach ludzi. Eh po prostu zycze ci powodzenia i trzymam kciuki! Miłego wieczoru ;x

Odpowiedz na ten komentarz

ODPOWIEDZI (1)

chwilę temu

sinnera 2017-02-09 17:48:38

+15
blackfore...
-30

Tyle osób widziało i nikt nie odpowiedział?? Ja pierdziele co za znieczulica... Widze, ze spoznilam sie dwa lata no ale... Jesli to jeszcze mozliwe to porozmawiaj z ta nauczycielka, na pewno cie zrozumie, a jesli chodzi o sprawe zycia to uwazam, ze powinnas jeszcze troche je przetrzymac. Mnie na przyklad trzyma to, ze mam marzenie, w ktorego realizacje nie bardzo wierze, bo nawet nie mam warunkow, ale mam caly czas nadzieje, ze kiedys cos w tym kierunku mi sie uda zrobic. Nawet male marzenie, drobny cel moga duzo dac. Codzienna walka o nie. Moj brat choruje na schizofrenie i przygladalam sie jego chorobie od malego. To straszne, ale mnie zawsze ciekawilo. Nie przestawaj chodzic do psychiatry. Z wszystkim mozna sobie poradzic. Wychodz jak najwiecej z przyjaciolmi, kazdego dnia poznawaj ich na nowo i poznawaj rowniez siebie. To moze okazac sie interesujace, gdy zauwazysz jak sie zmieniasz, jaka osoba sie stajesz... Nie mam pojecia czy moja wypowiedz ma chociaz troche sensu, ale jestem na prawde kiepska w radzeniu. Ale nie potrafie przejsc obojetnie przy problemach ludzi. Eh po prostu zycze ci powodzenia i trzymam kciuki! Miłego wieczoru ;x

Odpowiedz na ten komentarz
Zaloguj się by móc dodać komentarz.




ubezpieczenie szkolne