Za tydzień w środę jestem umówiona na swoją...

pierwszą wizytę u ginekologa, ale nie wiem czy na nią pójdę. Wszystko zależy od mojego okresu, bo według kalendarzyka i cyklu 38 dniowego powinnam dostać go dopiero 24.03, ale nie wiem czy nie dostanę go wcześniej, bo już od kilku dni wydziela mi się śluz i wczoraj miałam tak jakby takie dwie kropki krwi. Jak zdąży mi się zacząć i skończyć przed przyszłą środą to pójdę, jak nie to przełożę wizytę. Słyszałam, że do tej ginekolog na nfz trzeba poczekać z miesiąc na wizytę, zadzwoniłam wczoraj się umówić, bo myślałam, że tak mnie właśnie zapiszą, a ona bez niczego mówi mi termin 22.03, a chciałam być już po okresie, żeby zobaczyć czy sprawdzi mi się ten 38-dniowy cykl.
Nic takiego mi się nie dzieje, czasami mnie tylko zakuje w podbrzuszu i nie wiem czy to jajniki, ogólnie z układu rozrodczego czy nie. Nie wiem co mam powiedzieć gdy będzie się pytała o to czy mam regularny okres. Od lipca 2016r prowadzę kalendarzyk, żeby właśnie sprawdzić to czy mam regularny okres czy nie, ale nadal nie wiem. Moja koleżanka jak u niej była to została ochrzaniona za to, że nie zapisuje kiedy dostaje okres, ale jej okres zdarza się tak, że zanika na np. 3 miesiące, bo ma problemy z tarczycą, ja chyba nie, TSH mam w normie. Spisałam sobie na kartce kiedy, co ile dni miałam okres w poszczególnych miesiącach i nie wiem czy pokazać jej tę kartkę, gdy zapyta o długość cyklu i regularność okresu? Tak to sobie spisałam https://zapodaj.net/82a154c4d9587.jpg.html
I czy mówić lekarce o tym, że przez pół roku nie miałam okresu, ale już od roku miesiączkuję co miesiąc? Jest to ważne czy nie? Jeśli tak to mówić jej o najbardziej prawdopodobnym powodzie tego zaniku? Zauważyłam, że jak jestem na diecie, jem mniej, dużo ćwiczę (jeżdżę na rowerze w lato codziennie) to cykl mi się wydłuża co widać po sierpniowym okresie. Wystarczy że zaczynam jeść bardziej regularnie i ogranicze cukry, niezdrowe produkty to od razu cykl mi się wydłuża, ale jak zaczynam jeść więcej to ten okres w końcu się pojawia. Mówić jej o moich spostrzeżeniach, którymi Ameryki nie odkryłam, bo to chyba normalne, że żywienie ma wpływ na okres? W lato, a nawet przed latem, gdy się zrobi cieplej na rower to znowu mam zamiar się odchudzać i jak znowu będę miała taki epizod z okresem, jak mi zaniknie na jakiś dłuższy czas i pójde do niej to pewnie powie, że jestem jakaś nienormalna skoro wiem, że ten okres tak mi się waha przez moje żywienie, diety, a mimo to nadal prowadzę swoje diety. Ale też gdzieś czytałam, że to jest normalne przy zmienieniu diety, sposobu żywienia, że okres może się spóźniać, zaniknąć aż do momentu, gdy się "odnajdzie" na nowo w organizmie, nie wiem ile w tym prawdy. A i czy mówić, czy w ogóle będzie pytała czy mam jakieś dolegliwości w czasie okresu, przed okresem? W czasie okresu mam typowe objawy PMS, brzuch mnie boli, ale z tym nawet da się przeżyć, gorzej jest z obolałymi piersiami, plecy mnie czasem bolą, ogólnie mam złe samopoczucie, jestem rozdrażniona, mam swoje humory, nastroje, w jednej chwili jest w miarę dobrze, w drugiej strasznie źle, najchętniej siedziałabym w domu w tym czasie, jest mi niedobrze, słabo, duszno, w ciągu jednego dnia potrafię mieć brak apetytu, a za jakiś czas ogromną ochotę na cukier, słodycze. Jak mam ten okres to się zastanawiam do czego mi on potrzebny i że wolałabym go nie mieć, a np teraz gdy tego okresu jeszcze nie mam to sobie myślę, że to są takie normalne objawy, normalna reakcja organizmu i że chyba te pierwsze 2-3 dni okresu muszę się z tym męczyć. Zauważyłam też, że mój okres jest bardziej obfity niż kiedyś, nawet pierwszego dnia mam dużo, końcowe dni to już takie plamienie prędzej niż okres, chociaż czasami i przed okresem kilka dni mam takie plamienie. Albo mi się wydaję albo i konsystencja krwi jest inna, taka bardziej wodnista i słabo się wchłania. Ale to chyba jest normalne z tego co czytałam. Nie wiem czy mówić jej o tym wszystkim czy tylko zdawkowo odpowiadać na jej pytania?

Odpowiedź

ODPOWIEDZI (0)

chwilę temu

Zaloguj się by móc dodać komentarz.